Rozkoszowanie się smakami Wysp Kanaryjskich – podróż kulinarna

Wyspy Kanaryjskie są prawdziwym rajem dla miłośników dobrej kuchni. Lokalne specjały pełne są aromatu i smaku, a ich wyjątkowy charakter wynika z połączenia hiszpańskich tradycji kulinarnej z egzotycznymi nutami wprowadzanymi przez afrykańskie wpływy. Zdecydowanie warto poznać lokalne potrawy, które zaskakują różnorodnością i intensywnością smaków.

Niewielkie elementy mogą mieć ogromny wpływ na całość doświadczeń kulinarnej podróży. Tak jest w przypadku sosów mojo, które są nieodłącznym elementem kuchni kanaryjskiej. Mojo rojo – czerwony sos, to aromatyczna kompozycja składników takich jak czosnek, ocet, oliwa i pieprz, a także specjalny rodzaj papryki zwanej mojo rojo. Z kolei sos mojo verde, czyli zielony sos, również jest bazowany na czosnku, oliwie i occie, ale jego znakiem rozpoznawczym jest duża ilość dodanych ziół. Obie odmiany służą jako dodatek do niemal każdego dania, a także stanowią bazę dla kanaryjskich tapas – lokalnych przekąsek. Wśród proponowanych dań szczególnie popularne są papas arrugadas con mojo picon – ziemniaki gotowane w łupinkach, podawane z gruby solą i sosm mojo rojo.

Na Wyspach Kanaryjskich nie brakuje mięsnych smakołyków. Królik jest tu tak samo popularny jak na kontynencie, a lokalna odmiana dania z królika – conejo en salmorejo, charakteryzuje się intensywnym smakiem ziół, ostrej papryki, czosnku i liści laurowych, a wszystko dopełnia nuta białego wina. Wśród mięsnych specjałów warto również skosztować puchero – rodzaj gulaszu wołowego, przyrządzanego ze słoniną, kiełbasą chorizo, groszkiem i kukurydzą, którym towarzyszy bogata gama sezonowych warzyw.

Na Wyspach Kanaryjskich nie można zapomnieć o przekąskach. Queso de flor to aromatyczny ser wykonany z mleka fermentowanego przez kwiaty ostu, a almogrote to pikantny ser kozii z dodatkiem chili, czosnku i soli. Warto również spróbować lokalnej odmiany kiełbasy chorizo – miękkiej chorizo de Teror, którą miejscowi smarują chlebem. Podczas pobytu na Lanzarote koniecznie trzeba spróbować pimientos del padron – smażonych, zielonych papryczek z grubą solą, które przywędrowały na Wyspy Kanaryjskie z Galicji. Ich nazwa pochodzi od kamienia (padron), do którego wiele wieków temu przybił do brzegów Santiago de Compostela statek przewożący ciało św. Jakuba.